- autor: krajek85, 2012-08-26 21:21
-
Ręce opadają….
Do Strachociny jechaliśmy po zwycięstwo. Wszakże rywal nie z górnej półki, a nasza postawa mimo swej zmienności dawała podstawy, ku temu, by z niewygodnego terenu wywieść 3 oczka.
Sam mecz… szkoda pisać. Nim się dobrze rozpoczął przegrywaliśmy 2:0. Najpierw z rzutu wolnego w 2 min dośrodkował obrońca gospodarzy, a przez silnie wiejący wiatr i błąd naszego golkipera piłka wpadła w długi, górny róg naszej bramki. Po chwili, po błędzie na boku i nieupilnowaniu w polu karnym napastnika z Górnika, przegrywaliśmy 2 golami. Od tej pory, po dostaniu niezłego kopa, zaczęliśmy znacząco dominować. Nasza gra na skrzydłach się poprawiła, a Górnicy nie mogli wydostać się w własnej połowy. Groźne akcje przeprowadzili m.in. Jakiel, czy Gierula. Bramkę kontaktową zdobyliśmy po podaniu w polu karnym Osiniaka. Gola w sytuacji sam na sam zdobył Bem, dla którego była to pierwsza bramka w oficjalnym spotkaniu w naszych barwach. Przed przerwą dobrą okazję zmarnował Osiniak, nieczysto trafiając z 5m w piłkę. Kiedy wydawało się, że remis jest kwestią otwartą w ostatniej akcji w pierwszych 45 min, po faulu naszego defensora sędzia gwizdnął na wapno, którego na gola zamienili gospodarze.
Po pauzie do 60 min zamykaliśmy Strachocinę na własnej połowie. Z rzutów wolnych próbował Wojtaszek, strzały z dystansu oddawali Pałysz, Hańczyk, Gierula, czy Osiniak. Mijały one nieznacznie bramkę Górników, albo na drodze stawał ich nieźle dysponowany golkiper. Gospodarzy dopadliśmy po kwadransie, gdy rzut karny zamienił na bramkę sam poszkodowany- Pałysz. Wydawało się, że remis jest kwestią minut, gdy gra się wyrównała, a Górnik zaczął wychodzić z niebezpiecznymi kontrami. Mimo przewagi, nawet gdy gospodarze zaczęli grać w 10-tkę nie było lepiej, a do końca meczu mimo przewagi nie potrafiliśmy stworzyć dobrej okazji do wyrównania.
Sam mecz jak w tytule, bardzo słaby w naszym wykonaniu. Nie potrafiliśmy pokonać bardzo kiepskiego przeciwnika, co nam samym wystawia marną ocenę. W środę z Korczyną liczą się tylko 3 oczka, bo inaczej na stałe zakopiemy się w dolnych rejonach tabeli. Słowo o arbitrach…? A szkoda…delikatnie rzecz ujmując nie byli „w meczu”, myląc się na niekorzyść obu stron i przez to powodując nerwową atmosferę.