SZAROTKA 2013/2014 – najlepiej w historii: 5 miejsce…
… to jakby odwrócenie poprzedniego sezonu, zakończonego happy-endem utrzymania się w V lidze, ledwie o punkt przewagi nad pierwszym ze spadkowiczów. Zmiana trenera przed rozgrywkami, kalendarz coraz mocniej przypominający kilku zawodnikom o nieuchronności płynącego czasu – to były wyzwania i znaki zapytania na starcie kolejnych rozgrywek krośnieńskiej ligi okręgowej.
Na stadion w Uhercach powrócił Bogdan Kwaśnik, zastępując w roli szkoleniowca Andrzeja Łękawskiego. Inauguracja sezonu – jak marzenie: 4-2 w prestiżowych zawsze bieszczadzkich derbach z Sanovią Lesko. A dalej nie było gorzej, a wręcz lepiej. Po pięciu kolejkach: 4 zwycięstwa i tylko jedna porażka z najpoważniejszym pretendentem do awansu – 0-2 w Targowiskach. Optymizmem napawał fakt zdobyczy punktowych na wyjazdach, co w pewien sposób stało się znakiem firmowym Szarotki. Zespół tracił po dwa gole ale potrafił sam zdobywać ich odpowiednio więcej. Niestety, murawa e-stadio od 1 września (6-2 z Górnikiem Strachocina) przestała przynosić szczęście i pełne zdobycze punktowe.
Seria czterech kolejnych przegranych w Uhercach (Leśnik, Orzeł, Start i Płomień) zachwiała pewnym miejscem w tabeli – na powrót, w strefie środkowo-spadkowej zrobiło się ciasno. Zespół przechodził przeobrażenia: symboliczna minuta występu w Ustrzykach Dolnych była swoistym pożegnaniem Grzegorza Wojtaszka, który przez lata był opoką defensywy i całego zespołu. Ostatnie mecze rozgrywał jeszcze - jego prawie rówieśnik - Tomasz Pałysz, stawiając solidna pieczęć na historii swoich występów w biało-niebieskich barwach, w postaci 4 goli i 4 bramkowych asyst. Z Uhercami pożegnał się też Artur Sejud, wybrany najlepszym zawodnikiem i powszechnie uznawany za głównego autora utrzymania się Szarotki w „okręgówce”. Trener próbował w obronie różnych ustawień, włączając w to swój udział – efekty były różne. Ostatni mecz jesieni, z Iwonką na jej boisku w Iwoniczu, przyniósł lekko niespodziewane zwycięstwo 2-1, po bardzo dojrzałej i dużymi fragmentami znakomitej grze. Zmagania jesienne Szarotka zakończyła na 5 miejscu gromadząc 23 punkty, z czego 13 zostało zdobyte na wyjazdach.
Wiosna:
przyniosła zmiany kadrowe, które wzmocniły konkurencję w zespole. Do bramki trafił Paweł Sawczyn z wycofanego z rozgrywek Leśnika Baligród. Formację pomocy zasilili: młodzieżowiec Mateusz Roś (również z Leśnika) oraz Mateusz Kurzeja. Trener zajmował już tylko miejsce na ławce, zaś do formacji obronnej na stałe wycofany został Adam Osiniak. Niestety, stabilność kadry występującej na boiskach non-stop podlegała wahaniom. Z czysto obiektywnych przyczyn przez część rundy wiosennej nie grali m.in.: Mateusz Leszczak i Adam Osiniak. Obrona grywała w różnych zestawieniach, co nie najlepiej służyło jej zgrywaniu i rezultatom. Niemniej jednak początek stanowił swego rodzaju powtórkę z jesieni: wyjazdowe 1-0 w Lesku i pewna wygrana 2-0 z Targowiskami; napawały optymizmem. Kolejne mecze przynosiły też zdobycze punktowe i praktycznie w połowie wiosennych zmagań (po 3-0 z Nowym Żmigrodem) i walkowerze za Leśnika Baligród, utrzymanie zespołu w lidze zostało praktycznie przesądzone. Do końca trwała walka o 4 lokatę i zdobycie historycznych 50 punktów – ostatecznie Szarotka zdobywając 48 punktów uplasowała się na 5 miejscu, najwyżej w dotychczasowej historii występów ligowych. W stosownych zestawieniach statystycznych można prześledzić wszystkie ważniejsze liczby i wskaźniki – w tym miejscu pozwolę sobie skorzystać i zaprezentować kilka z nich.
Końcowy rezultat:
w postaci 48-punktowej zdobyczy to efekt 14 zwycięstw, 6 remisów i 10 porażek, z czego e-stadio dało 22 pkt. (6/4/5) zaś wyjazdowe zmagania zaowocowały 26 pkt. (8/2/5). Zdobyte punkty u siebie lokowały drużynę na 9 miejscu podczas gdy wyjazdy dały solidną 4 pozycję. Pod względem ilości zdobytych i straconych goli Szarotka usytuowała się w środku tabeli: 54 strzelone (8 miejsce) i 49 straconych (9 miejsce). Trzon drużyny, biorąc pod uwagę ilość występów i czas gry, stanowili: Artur Burkiet, Krzysztof Gierula, Tomasz Hańczyk, Jarosław Zaniewicz, Sebastian Rachwał, Kamil Jakiel, Adam Osiniak a wiosną Paweł Sawczyn, Mateusz Kurzeja i Mateusz Roś.
O obliczu i efektach bramkowych decydował głównie Artur Burkiet, autor15 goli i 8 asyst. W jego ślady próbowali iść: Grzegorz Pancerz (7+3), Kamil Jakiel (5+4), wspomniany już Tomasz Pałysz (4+4 tylko jesienią), Adam Osiniak (4+2), Artur Sadowski (4+1), Mateusz Leszczak (2+5) oraz „wiosenni” Mateusz Roś (3+0) i Mateusz Kurzeja (2+2).
Szarotka „ugrała” komplet punktów z Bieszczadami, Sanovią, Górnikiem i Wisłoką, wykorzystując gościnność sąsiadów zza miedzy i słabość spadkowiczów. Choćby jednego punkciku nie przybyło z rywalizacji z Orłem i Płomieniem; aczkolwiek przebieg tych spotkań wcale nie wskazywał, że skończą się zerowym dorobkiem.
Próbując podsumować:
cały sezon w wykonaniu biało-niebieskich nie sposób nie zaakcentować zachodzących w drużynie zmian – ubyło doświadczenia, zaczęło przybywać młodości i świeżości. Brak stabilizacji kadrowej, zwłaszcza na wiosnę, nie pozwolił wykorzystać wszystkich atutów. Obrona z przestawionym na jej środek Adamem Osiniakiem, nie miała praktycznie kiedy osiągnąć należytą harmonię zgrania i współpracy, co w tej formacji stanowi fundament powodzenia. Bramkarz notował przyzwoite występy aczkolwiek nie od rzeczy będzie pytanie, czy nie warto było dać szansę ogrania się w kilku spotkaniach 17-letniemu Dominikowi Pasierbowiczowi. Po stronie plusów Sawczyna jest uratowany punkt w meczu z Iskrą Przysietnica, kiedy do serii obronionych sytuacji dołożył efektowną i skuteczna paradę przy rzucie karnym w ostatnich sekundach. Dobre obrony w sytuacjach 1x1 nie mogą przesłaniać braku należytej współpracy i właściwego ustawiania się przy stałych fragmentach gry. I właśnie stałe fragmenty w obronie były piętą achillesową Szarotki – z nich padło wiele goli. Drugą, poważna bolączką, w konsekwencjach zdobywanych przez rywali goli, były straty własne w środku pola, kończące się szybkimi i skutecznymi kontrami. Problemem było tez przeciwstawianie się zespołom grającym z kontry na jednego ew. dwóch szybkich napastników lub skrzydłowych; często kończyło się to wychodzeniem przeciwników na czyste pozycje bramkowe (np. jesienne mecze ze Startem, Orłem czy wiosenne potyczki z Iskrą i Grabowianką). Wiele do życzenia pozostawiała własna skuteczność – odrobinę lepsza, pozwoliłaby zaksięgować pełniejsze zdobycze punktowe, choćby w Besku czy ze Zmiennicą. Nie ma co jednak gdybać, bo prawdopodobnie, jak w znanej kabaretowej piosence Jana Kaczmarka „pero, pero, bilans musi wyjść na zero” była i druga strona medalu m.in. szczęśliwe zakończenia meczów z Iskrą czy Bieszczadami. Atutem drużyny była ambitna gra do końcowego gwizdka, gonienie wyniku – często skuteczne. Gra kombinacyjna, atak pozycyjny – to również duży plus, rozstrzygający często o dobrych wynikach. Podobać się mogły również, często skuteczne, uderzenia z dystansu, a kilka bramek zasługiwałoby na miano filmowych, jak choćby gole Burkieta, Jakiela, Leszczaka, Pałysza czy Sadowskiego. Zespół, zwłaszcza w opinii przeciwników, jawił się jako dobrze poukładany i grający chłodny, wyrafinowany futbol.
Gdybym miał się pokusić o (mocno subiektywne) wskazanie, to najlepszym zawodnikiem, decydującym i odciskającym piętno na obliczu drużyny, decydującym i rozstrzygającym o wynikach (nie tylko ze względu na gole i asysty) był Artur Burkiet. Wyróżniłbym zdecydowanie też za waleczność (i nie tylko za to) Krzysztofa Gierulę i Kamila Jakiela. Należy podkreślić też postępy czynione przez Zaniewicza, Hańczyka i Leszczaka oraz duży potencjał Rosia i dojrzałość Kurzeji. I Adam Osiniak, którego dobra przygoda – tak myślę - na środku obrony dopiero się rozpoczyna. I Grzegorz Pancerz, który często wystawiony na starcia z obrońcami innych drużyn, więcej musiał walczyć i wypracowywać miejsce i sytuacje kolegom, niż sam finalizować. Nie od rzeczy będzie też wspomnieć o solidnych zmiennikach, jak: Klimek, Mazgaj, Sadowski, Twardeusz i Rachwał.
Gdybym próbował ustawić zespół Szarotki wg stanu kadry zakończonego sezonu (uwaga, uwaga: absolutnie nie aspirując do roli szkoleniowca !) to mogłoby to wyglądać w sposób następujący (od bramki i od prawej strony):
Sawczyn –
Zaniewicz, Osiniak, Hańczyk, Leszczak – Gierula – Jakiel, Kurzeja, Roś –
Burkiet – Pancerz.
Czy był mecz w takim ustawieniu? Chyba nie. I może to jest dobry – oby – prognostyk na nowy sezon 2014/2015.
saggitario